- Niewielkich rozmiarów pomieszczenie
wypełniała dyskretna muzyka. Szum spływającej wody, trel ptaków, szelest liści.
Płomienie rozmieszczonych wokół zapalonych świec tańczyły w rytm spokojnych
dźwięków. Pudrowy zapach zdawał się przybrać na sile. Niepokornie mieszał się
ze spalanym woskiem oraz zapachem zebranych osób. Atmosfera zagęściła się.
Spotęgowała uczucie przynależności. Podkreślała doniosłość spotkania. Siedzieliśmy
w kole. Młodzi. Starsi. Kobiety. Mężczyźni. Wszyscy w białych szlafrokach.
Wszyscy skupieni. Zrelaksowani. Oczekujący. Myślałam, że uda mi się skupić,
wpaść we wciągający wir nowej przygody. Wtedy właśnie, do centrum naszego
mikroskopijnego wszechświata weszła ona.
- Ona? - Anna nie zrozumiała.
Siedziałyśmy w jej malutkiej kawalerce i sączyłyśmy wino. Po zajęciach w szkole
tantry nie byłam w stanie od razu udać sie do siebie. Zahaczyłam więc jeszcze o
mieszkanie przyjaciółki. Dochodziła północ. Już dawno powinnam być u siebie i
zbierać siły na następny dzień w RenCol. Anna nalała mi wina do kieliszka a ja
marzyłam o wszystkim innym tylko nie o tym aby znowu znaleźć się w pustym
mieszkaniu.
- Profesor Fuchs - wyjaśniłam. Oparłam
się o oparcie kanapy i rozprostowałam nogi. - Siedziała i mówiła. Zdawało się,
że do wszystkich ale wiedziałam, że mówi do mnie. Z nieskrywaną satysfakcją.
- Lauro - Anna nie ukrywała irytacji. -
Po kolei. Co robiła profesor od... grafenów w szkole tantry?
- Sama chciałabym to wiedzieć -
pociągnęłam solidny łyk wina. - Siedziała tam, niczym swego rodzaju guru. Siedziała
i zawodziła podkreślając plusy tantry w seksie i relacjach międzyludzkich. Co
chwila patrzyła mi w oczy a jej usta zdawały się przekazać mi jeden, niezbity
fakt: Patrick nie jest facetem dla ciebie, złotko.
- Lauro, nie nadpisuj faktom znaczenia. Freud
mawiał, że czasem cygaro jest tylko cygarem i nic ponadto. Nadinterpretacja
może pozbawić cię naprawdę wielu wspaniałych okazji do tego, aby żyć pełną
parą. A przecież nie tego chciałaś, prawda?
- Mówisz jak Patrick... - żachnęłam się.
- Być może on też to dostrzega. Za dużo
myślisz, analizujesz, kalkulujesz. Zacznij bawić się życiem. Wpleć w nie trochę
spontaniczności. Czy ta cała profesor Fuchs powiedziała ci coś konkretnego? Rozmawiała
z tobą w cztery oczy? Coś sugerowała? Insynuowała?
- Nie dziś. - Pokręciłam przecząco głową
i oparłam ją bezradnie na oparciu kanapy.
- Ech Lauro, wyluzuj. Żyj chwilą i nie
pozwól, aby jakaś nadęta baba ci ją zepsuła. Zdrowie! - Anna wzniosła toast. -
Za twój udany rozwój duchowy... i za prezesa. - Uśmiechnęła się znacząco.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz