niedziela, 16 marca 2014

Rozdział XVI cz. 4



- Niewielkich rozmiarów pomieszczenie wypełniała dyskretna muzyka. Szum spływającej wody, trel ptaków, szelest liści. Płomienie rozmieszczonych wokół zapalonych świec tańczyły w rytm spokojnych dźwięków. Pudrowy zapach zdawał się przybrać na sile. Niepokornie mieszał się ze spalanym woskiem oraz zapachem zebranych osób. Atmosfera zagęściła się. Spotęgowała uczucie przynależności. Podkreślała doniosłość spotkania. Siedzieliśmy w kole. Młodzi. Starsi. Kobiety. Mężczyźni. Wszyscy w białych szlafrokach. Wszyscy skupieni. Zrelaksowani. Oczekujący. Myślałam, że uda mi się skupić, wpaść we wciągający wir nowej przygody. Wtedy właśnie, do centrum naszego mikroskopijnego wszechświata weszła ona.
- Ona? - Anna nie zrozumiała. Siedziałyśmy w jej malutkiej kawalerce i sączyłyśmy wino. Po zajęciach w szkole tantry nie byłam w stanie od razu udać sie do siebie. Zahaczyłam więc jeszcze o mieszkanie przyjaciółki. Dochodziła północ. Już dawno powinnam być u siebie i zbierać siły na następny dzień w RenCol. Anna nalała mi wina do kieliszka a ja marzyłam o wszystkim innym tylko nie o tym aby znowu znaleźć się w pustym mieszkaniu.
- Profesor Fuchs - wyjaśniłam. Oparłam się o oparcie kanapy i rozprostowałam nogi. - Siedziała i mówiła. Zdawało się, że do wszystkich ale wiedziałam, że mówi do mnie. Z nieskrywaną satysfakcją.
- Lauro - Anna nie ukrywała irytacji. - Po kolei. Co robiła profesor od... grafenów w szkole tantry?
- Sama chciałabym to wiedzieć - pociągnęłam solidny łyk wina. - Siedziała tam, niczym swego rodzaju guru. Siedziała i zawodziła podkreślając plusy tantry w seksie i relacjach międzyludzkich. Co chwila patrzyła mi w oczy a jej usta zdawały się przekazać mi jeden, niezbity fakt: Patrick nie jest facetem dla ciebie, złotko.
- Lauro, nie nadpisuj faktom znaczenia. Freud mawiał, że czasem cygaro jest tylko cygarem i nic ponadto. Nadinterpretacja może pozbawić cię naprawdę wielu wspaniałych okazji do tego, aby żyć pełną parą. A przecież nie tego chciałaś, prawda?
- Mówisz jak Patrick... - żachnęłam się.
- Być może on też to dostrzega. Za dużo myślisz, analizujesz, kalkulujesz. Zacznij bawić się życiem. Wpleć w nie trochę spontaniczności. Czy ta cała profesor Fuchs powiedziała ci coś konkretnego? Rozmawiała z tobą w cztery oczy? Coś sugerowała? Insynuowała?
- Nie dziś. - Pokręciłam przecząco głową i oparłam ją bezradnie na oparciu kanapy.
- Ech Lauro, wyluzuj. Żyj chwilą i nie pozwól, aby jakaś nadęta baba ci ją zepsuła. Zdrowie! - Anna wzniosła toast. - Za twój udany rozwój duchowy... i za prezesa. - Uśmiechnęła się znacząco.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz