wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział XIII



ROZDZIAŁ XIII

--------------
"Pozwól pokazać sobie czego potrzebujesz.
Z każdym dniem wprowadź w swoje życie więcej przestrzeni, z każdym wydechem pozbądź się blokad".
Mój instruktor jogi
--------------


- Nie myśl o niczym, proszę i staraj się nie ruszać - mruknął zmysłowo, tuż nad moim uchem. Jego słowa zlały się gładko z melodyjną muzyką tworząc jedną, kształtną całość. Prosty dźwięk pianina oraz zmysłowe brzmienie gitary klasycznej mieszały się z orientalnym beatem oraz sensualnym głosem wokalistki. Hinduskie, ciche słowa wlewały się w mój umysł nie pozwalając dojść do głosu nawet najmniejszemu uczuciu zawahania. Zmysłowy eter unosił się ponad moim rozpalonym ciałem, wypełniając mnie niesamowitą, pełną seksu energią. Elektryczne wibracje drgały erotycznie spowijając przestrzeń pomiędzy naszymi ciałami.
Zimna narzuta łóżka muskała moje nagie, zapadające się w miękki materac ciało. Czułam, że Patrick stoi nade mną. Miękkie, opadające na moje roznegliżowane plecy włosy, niczym mgiełka, muskały moje łopatki. Mimo iż mnie nie dotykał, poczułam jak nad moimi plecami zatacza otwartymi dłońmi pełne spokoju, koliste ruchy.
Jego dłonie wylądowały na moich skroniach, misternie je uciskając.
- Rozluźnij się... - szepnął tuż nade mną. Słodki oddech owionął moją twarz. Rozluźniłam posłusznie mięśnie pozwalając odejść napięciu. W pełni dałam się ponieść przyjemności jaką dawały mi okrężne, pełne pasji ruchy Patricka. Zwinne palce uciskały skronie, opuszki pieściły skórę głowy.
Po dłuższej chwili sięgnął do szuflady komody stojącej tuż przy łóżku i coś z niej wyjął.
- Olejek z pestek winogron z dodatkiem białego piżma - mruknął, kiedy zaniepokojona otworzyłam oczy. - Zaufaj mi, proszę - dodał chrapliwie. Jego głos nadal był cichy i spokojny, niewzruszony a zarazem pewny i świadomy tego co robi.
- Rozluźnij się i nie rozpraszaj - kontynuował spokojnie.
Przymknęłam posłusznie oczy i rozluźniłam ciało.
Usłyszałam cichy zgrzyt otwieranej butelki. Wyobraziłam sobie jak bez pośpiechu wylewa olejek na dłoń i pociera je ogrzewając płyn.
Ciepły zapach piżma rozniósł się po pomieszczeniu, spójnie splatał się ze zmysłowymi muzycznymi akordami błąkającymi się po sypialni.
Miękkie niczym piórko palce wylądowały na moim spiętym karku. Zwinnie, a przy tym zaskakująco finezyjnie, w rytm chilloutowej melodii zaczęły krążyć po stężałych mięśniach, kolejno je rozluźniając. Ciepła, pełna gracji pieszczota uelastyczniała nie tylko ciało, ale dawała ujście negatywnym emocjom nagromadzonym w moim umyśle. W miarę jego wyszukanego dotyku, stawałam się coraz bardziej zrelaksowana i zdystansowana do otaczającego mnie świata.
Jego zwinne palce, w miarę upływających chwil schodziły w dół, zręcznie, lecz niebywale koronkowo pieściły ramiona.
Płynnie dotykał rąk, od ramion po czubki palców.
Otwartymi dłońmi pieścił boki pleców.
Z maestrią dyplomowanego masażysty ugniatał pośladki.
Misternie głaskał wewnętrzne strony ud.
Zgięcia kolan.
Sprawne palce ściskały napięte łydki.
Skrupulatnie a przy tym zdecydowanie masował stopy, oraz kolejno każde z palców u nóg.
Poczułam się w pełni zniewolona, zrelaksowana do granic możliwości.
Pokój skąpany w nocnym świetle, wysmakowany muzyczny akompaniament buddyjskich dźwięków oraz pełen wyrafinowania dotyk Patricka powodował, że zaczynałam odpływać. Moje ciało zrobiło się lekkie, zdawało się unosić lekko nad łóżkiem.
Mimowolnie mruknęłam z rozkoszy wyginając ciało niczym kotka, domagając się bardziej prowokacyjnego dotyku.
- Odwróć się - poprosił cicho pomagając mi przetoczyć się na plecy.
Teraz byłam cudownie ociężała, lekko ospała. Ciało jednak żyło, nieznacznie pulsowało domagając się więcej.
Sięgnął po butelkę z olejkiem, uniósł ją nade mną i rozlał smarowidło na mój dekolt oraz piersi. Pod wpływem chłodnej cieczy moje sutki automatycznie stwardniały. Zmysłowy zapach oplótł moje ciało cienkim kokonem.
- Cii... - szepnął kiedy próbowałam poprosić o przyspieszenie pieszczot. Pobudzone do granic możliwości ciało, bez cienia zażenowania domagało się spełnienia.
Jego dłonie wylądowały na moim dekolcie, okrężne, delikatne ruchy krążyły po napiętej do granic możliwości skórze. Skierowały się wyżej, ku szyi. Badały każdy jej skrawek, od płatków uszu, bo linię żuchwy.
Instynktownie otworzyłam usta i wygięłam ciało w łuk.
- Powoli... zrelaksuj się - zażądał studząc nieco moje pożądanie.
Poczułam jego ciepłe palce na dekolcie. Skierowały się wolno ku piersiom. Pocierał je miękko, z wyczuciem pieszcząc. Dotyk przenikał od napiętej skóry, przez warstwy mięśni, dochodząc aż ku żebrom.
- Patricku... - z mojego gardła wydobył się gardłowy jęk. Zgięłam nogi, otwierając dostęp do wnętrza siebie.
- Spokojnie... - mruknął. - Mamy czas.
Poczułam jego dłoń na swoim wzgórku łonowym. Przez znaczną chwilę uciskał skórę, pomijając jednak najbardziej wrażliwe miejsca. Skierował się za to niżej, ku udom i łydkom pozwalając również tym rejonom się w pełni rozluźnić. Jego sprawne dłonie mistrzowsko i świadomie masowały kolejne mięśnie o których istnieniu nie zdawałam sobie nawet sprawy.
Poczułam, jak nieznana mi dotąd energia zaczęła przepływać przez każdy atom mojego ciała. Rozgrzane mięśnie drżały z podniecenia, niecierpliwość zalała umysł.
Kiedy poczułam jego palce z powrotem przy wejściu do pochwy wbiłam paznokcie w chłodną narzutę łóżka. Biodra wysunęłam w przód domagając się więcej. Sprawnie odszukał wargi sromowe. Wolnym tempem przeczesywał je między palcami. Obdarzał ją niemniejszą atencją niż pozostałe skrawki mojego ciała. Jego dotyk był rozmyślny lecz nieprzewidywalny.
Adagio czułości prowadziło mnie do obłędu.
Subtelnie zahaczył o pulsującą łechtaczkę. Pełne sensualnego uniesienia mruczenie wokalistki rozbrzmiewającej nieustannie muzyki zlało się z moim cichym pomrukiem. Wypełniło wnętrze pokoju oraz mojego rozdygotanego umysłu impetem wodospadu. Głęboki oddech akompaniował miarowym dźwiękom płynącym po pomieszczeniu.
- Proszę, nie powstrzymuj tego, co będziesz odczuwać za chwilę... - do uszu wlał mi się proszący szept Patricka. Spięłam się nieznacznie na dźwięk tych enigmatycznych słów. Poziom relaksacji wyprzedzał jednak o lata świetlne chłodną logikę. Rozluźniłam z powrotem wszystkie mięśnie zapadając się łagodnie w aksamitną pościel.
Usiadł obok mnie, poczułam jak materac zapada się pod jego ciężarem.
Sięgnął ponownie po oliwkę po czym śmiało wbił we mnie dwa palce prawej ręki. Przywoławczym gestem zaczął drażnić przednią jej ściankę doprowadzając mnie do szaleństwa. Moje ciało unosiło się i opadało pod wpływem tej zniewalającej pieszczoty. Jego zgrabne palce napierały na mnie harmonijnie, jakby grały na jednym z klasycznych instrumentów. Niczym nieskrępowany, pełen ekstazy pomruk wydobywał się raz za razem ze mnie.
- Patricku... - jęknęłam kiedy poczułam drugą dłoń na wzgórku łonowym. Śmiało skierował palce ku łechtaczce, nieznacznie ją drażniąc.
Skierowałam dłoń ku ustom, nieświadomie wgryzłam się w swoją skórę.
Palce jego jednej ręki nadal uciskały wrażliwe miejsce w pochwie. Druga dłoń naciskała na wzgórek łonowy. Ta śmiała pieszczota powodowała, że poczułam, że chce mi się siku. Palce z powrotem ścisnęły narzutę łóżka.
- Ciii... - mruknął. - Spójrz na mnie - zażądał przerywając na chwilę intensywną pieszczotę. Otworzyłam posłusznie ociężałe powieki ciężko dysząc. Moje ciało falowało pod wpływem jego zniewalającego dotyku. Zdawało się tańczyć w rytm masażu oraz kompilacji sensualnej muzyki. Wpatrywał się we mnie z nieukrywanym pożądaniem w oczach.
- Nie powstrzymuj tego co czujesz, jakkolwiek fizjologiczne to się wydaje... - poprosił jedwabistym głosem.
Skinęłam lekko głową gdyż słowa uwięzły mi w gardle.
Ku mojej uldze, wrócił do pieszczot. Ugniatał palcami ściankę pochwy drażniąc wrażliwe miejsce o którym istnieniu nie miałam najmniejszego pojęcia. Wiłam się na łóżku poddając się tej ujmującej pieszczocie. Świdrował mnie błyszczącym, pociemniałym wzrokiem. Parcie na pęcherz zdawało się przybierać na sile. Pożądanie zaczęło zalewać mnie od stóp po głowę.
Rytmiczne akordy płynącego akompaniamentu łączyły się ciężkim bukietem białego piżma. Nuty frezji i królewskiego bursztynu  dopełniały to  iście zmysłowe tango.
- Daj się temu ponieść... - nie przerywał zniewalającej pieszczoty. Zdecydowanie ucisnął palcami wnętrze pochwy naciskając jednocześnie łechtaczkę.
Pełne zmysłowości, hinduskie słowa rozbrzmiewającej piosenki zalewały pomieszczenie. Zdawały się zawładnąć moim ciałem niczym niszczycielska fala tsunami. Zatopiłam się w bezkresnej przyjemności jaka owładnęła moje rozdygotane ciało. Wszystkie mięśnie rozluźniły się maksymalnie, pozwalając kościom zapaść się na nich jak na poduszkach.
- Patrick, proszę! - krzyknęłam. Dłużej nie byłam w stanie się kontrolować.
Moje biodra zmysłowo tańczyły, niczym napięta struna pod wprawnymi palcami skrzypka.
Nie wytrzymałam skumulowanego napięcia. Nabrzmiałe ciało po raz kolejny wygięło się pozwalając Patrickowi na nieskrępowaną eksplorację moich najbardziej intymnych części ciała.
Bardzo chciało mi się siku. Obezwładniona intensywnością odczuć jakimi obdarzał mnie Patrick nie potrafiłam dłużej powstrzymać tej fizjologicznej potrzeby.
Jego palce, raz za razem naciskały na wrażliwą ściankę pochwy, drażniły wargi sromowe oraz łechtaczkę. Zmysłowe staccato wprawnego dyrygenta. 
- Śmiało... - miękki głos muskał moje uszy powodując, że w zupełności zatracałam się w zmysłowości chwili.
Energia wyzwalana przez jego dotyk spowodowała, że moje mięśnie napięły się. Bicie serca gwałtownie przyspieszyło tłocząc żwawo krew po całym organizmie. Plateau podniecenia zostało osiągnięte.
Apogeum rozkoszy było w zasięgu ręki.
Pomieszczenie zdawało się kurczyć. Rozluźniłam po raz kolejny mięśnie. Wygięłam maksymalnie ciało, palce Patricka kolejny raz, z impetem wbiły się w ściankę pochwy.
- Patricku, proszę! - zabłagałam ściśniętym głosem.
Osiągnęłam ekstremum ekscytacji.
Poczułam jak ciepła ciecz tryska ze mnie zalewając strumieniem moje uda oraz pościel. Gorący dreszcz nieposkromionej przyjemności ogarnął moje ciało, które raz za razem podrygiwało w rytm nieustającej pieszczoty Patricka. Elektryczne impulsy czystej ekstazy zalały mój umysł. Pełen kosmicznej energii, potężny orgazm, miękkimi falami przetaczał się przez moje ciało. Błogie dreszcze przeszywały mnie od wewnątrz, wypełniały każdą komórkę sensualną energią. Wiłam się w pełnym konwulsji upojeniu. Czysta, niczym nieskrępowana przyjemność zniewoliła mój umysł, podbiła zmysły, uciemiężyła ciało. Krew dudniła w uszach, wyznaczała metrum przetaczającego się przeze mnie niepohamowanego, metafizycznego uniesienia. Raz za razem przelewała się przeze mnie fala gorąca.
Patrick zaczął spowolniać ruchy wewnątrz pochwy, drugą dłoń położył na moim brzuchu, tuż przy pępku. Całą dłonią głaskał koliście mój brzuch oraz piersi. Pieszczota ta spowodowała, że kolejna fala, spokojniejszych ale równie przyjemnych spazmów przetoczyła się przez moje ciało.  
Wyczerpana, nie byłam w stanie się ruszyć. Zapadłam się w pościel. Intensywność doznania jakie mną zawładnęło przytłoczyła mnie. Nie potrafiłam podnieść powiek, dyszałam ciężko. Poczułam się obnażona, obdarta z wszelkiej godności a przy tym wszystkim cudownie spełniona, zrelaksowana.
Kolejny paradoks. Umysł zaprzątało totalne skołowanie oraz skrępowanie. Duszę natomiast wypełniło mi nieznane dotąd, jednak ujmujące uczucie dosytu.
Usłyszałam jak Patrick oddala się od łóżka zostawiając mnie samą.
Sięgnęłam po zmoczoną narzutę i zwijając się w kłębek naciągnęłam ją na siebie.
Próbowałam zebrać myśli, lecz żadne ze znanych mi słów nie były wstanie określić emocji, jakie mną w tej chwili targały. Poczułam łzy spływające mi po policzkach. Zacisnęłam mocniej powieki. Zmysłowy zapach piżma oraz mojej kobiecości utuliły mnie do snu.

***

Pierwsze promienie wschodzącego zza katedralnych wież słońca omiotły moją twarz. Ciężkie od seksualnego uniesienia powietrze nadal spowijało pokój. Usiadłam na łóżku powoli otwierając oczy. Myślami próbowałam wrócić do wieczoru oraz jego finału. Na jego wspomnienie moje policzki zapłonęły. Mój umysł zalewało uczucie wstydu. Fizjologiczny finał wczorajszego aktu powodował, że czułam się obnażona do granic możliwości. Ciało, ku memu zdumieniu zaczęło budzić się do życia, domagając się więcej.
Przeczesałam nerwowo włosy rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu swoich ubrań. Nie znalazłam ich. Owinęłam się więc narzutą i przeszłam do salonu.
Patrick siedział na kanapie z nogami opartymi o stolik kawowy. Na kolanach trzymał otwartego laptopa. Na stoliku piętrzyło się sporo książek i ręcznie sporządzonych notatek. Głowa lekko opadała mu na oparcie kanapy, klatka piersiowa miarowo się unosiła. Spał.
Ogarnęło mnie dziwne uczucie błogostanu. Widok jaki ujrzałam rozczulił mnie. Byliśmy sobie tak obcy i odlegli a jednocześnie doświadczenie tego co zaszło nocą maksymalnie zbliżyło nas do siebie.
Jednocześnie przypomniałam sobie, że nadal nie znałam odpowiedzi na żadne z dręczących mnie pytań. Wczoraj dałam się odprowadzić z powrotem do hotelu gdzie zostałam postawiona przed faktem: uzyskam odpowiedź, pod warunkiem, że pozwolę mu, bez zbędnych pytań oddać się  w jego ręce.
Omotana jego wewnętrznym urokiem przystałam na jego propozycję.
Postawiłam pierwszy krok dając się ponieść spontanicznej decyzji.
I nic już nie było takie jak przedtem.
Ze ściśniętym gardłem, pełna wściekłości na samą siebie a zarazem dziwnie spokojna podeszłam do Patricka i wyjęłam mu z rąk laptopa. Sięgnęłam po koc i delikatnie go nakryłam. Zdjęłam mu okulary, cicho odkładając je na stolik. Dłonią zahaczyłam o kostkę do gry, którą mi podarował. Nadal ciążyła na niej nieodgadniona tajemnica.
Po cichu wyszperałam z torebki klucz do apartamentu. Położyłam go obok. Sięgnęłam po leżące na notatkach pióro i pospiesznie, na znalezionym skrawku papieru skreśliłam notatkę.
Skrywana tajemnica nie posiada w sobie niestety cech dobrego wina; jej piękno nie dojrzewa wraz z upływającym czasem, Panie Prezesie.
Ono z jego upływem murszeje.
Mlle Laura Abramowicz
Noc była przepiękna.
Żałuję, że nie byłam w stanie się zrewanżować.
Mam do spłacenia spory dług. Obawiam się jednak, że nie jestem w stanie zrewanżować się nawet w nikłej części.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła szósta rano. Musiałam się pospieszyć.
Etat asystentki Kathariny Braun wzywał.
Szybko skierowałam się do łazienki aby się odświeżyć. Nie miałam ubrań ani bielizny na zmianę, co mnie mocno zdeprymowało. Nie miałam również czasu aby wracać do mieszkania. Zgarnęłam ciuchy i udałam się pod prysznic. Stanowczo odkręciłam kurek. Gorąca woda spłynęła po moim ciele zmywając resztki ociężałego zapachu piżma oraz potu. Sięgnęłam po żel zamontowany w dozowniku przy ścianie. Namydliłam ciało. Zwiewny aloesowy zapach otulił mnie świeżą mgiełką. Przymknęłam oczy chłonąc rześki zapach. Zmywał zapach upojenia, nie potrafił jednak wymazać jego żywego wspomnienia, które zdawało się wyryć na stałe w moim umyśle. Zakręciłam kurek, starając się nie przywoływać wspomnień.
 Musiałam się pospieszyć. Nie mogłam po raz kolejny spóźnić się do pracy.
Pospiesznie wyskoczyłam spod prysznica, nałożyłam na siebie sukienkę, oraz wcisnęłam się w szpilki. Brudne majtki wcisnęłam do torebki.
Trudno, zawsze musi być ten pierwszy raz.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz