ROZDZIAŁ XIII
--------------
"Pozwól pokazać sobie czego
potrzebujesz.
Z każdym dniem wprowadź w swoje życie
więcej przestrzeni, z każdym wydechem pozbądź się blokad".
Mój instruktor jogi
--------------
- Nie myśl o niczym, proszę i staraj się
nie ruszać - mruknął zmysłowo, tuż nad moim uchem. Jego słowa zlały się gładko z
melodyjną muzyką tworząc jedną, kształtną całość. Prosty dźwięk pianina oraz
zmysłowe brzmienie gitary klasycznej mieszały się z orientalnym beatem oraz sensualnym
głosem wokalistki. Hinduskie, ciche słowa wlewały się w mój umysł nie
pozwalając dojść do głosu nawet najmniejszemu uczuciu zawahania. Zmysłowy eter
unosił się ponad moim rozpalonym ciałem, wypełniając mnie niesamowitą, pełną
seksu energią. Elektryczne wibracje drgały erotycznie spowijając przestrzeń
pomiędzy naszymi ciałami.
Zimna narzuta łóżka muskała moje nagie,
zapadające się w miękki materac ciało. Czułam, że Patrick stoi nade mną. Miękkie,
opadające na moje roznegliżowane plecy włosy, niczym mgiełka, muskały moje
łopatki. Mimo iż mnie nie dotykał, poczułam jak nad moimi plecami zatacza
otwartymi dłońmi pełne spokoju, koliste ruchy.
Jego dłonie wylądowały na moich
skroniach, misternie je uciskając.
- Rozluźnij się... - szepnął tuż nade
mną. Słodki oddech owionął moją twarz. Rozluźniłam posłusznie mięśnie
pozwalając odejść napięciu. W pełni dałam się ponieść przyjemności jaką dawały
mi okrężne, pełne pasji ruchy Patricka. Zwinne palce uciskały skronie, opuszki
pieściły skórę głowy.
Po dłuższej chwili sięgnął do szuflady komody
stojącej tuż przy łóżku i coś z niej wyjął.
- Olejek z pestek winogron z dodatkiem
białego piżma - mruknął, kiedy zaniepokojona otworzyłam oczy. - Zaufaj mi,
proszę - dodał chrapliwie. Jego głos nadal był cichy i spokojny, niewzruszony a
zarazem pewny i świadomy tego co robi.
- Rozluźnij się i nie rozpraszaj -
kontynuował spokojnie.
Przymknęłam posłusznie oczy i
rozluźniłam ciało.
Usłyszałam cichy zgrzyt otwieranej
butelki. Wyobraziłam sobie jak bez pośpiechu wylewa olejek na dłoń i pociera je
ogrzewając płyn.
Ciepły zapach piżma rozniósł się po
pomieszczeniu, spójnie splatał się ze zmysłowymi muzycznymi akordami
błąkającymi się po sypialni.
Miękkie niczym piórko palce wylądowały
na moim spiętym karku. Zwinnie, a przy tym zaskakująco finezyjnie, w rytm chilloutowej
melodii zaczęły krążyć po stężałych mięśniach, kolejno je rozluźniając. Ciepła,
pełna gracji pieszczota uelastyczniała nie tylko ciało, ale dawała ujście negatywnym
emocjom nagromadzonym w moim umyśle. W miarę jego wyszukanego dotyku, stawałam
się coraz bardziej zrelaksowana i zdystansowana do otaczającego mnie świata.
Jego zwinne palce, w miarę upływających
chwil schodziły w dół, zręcznie, lecz niebywale koronkowo pieściły ramiona.
Płynnie dotykał rąk, od ramion po czubki
palców.
Otwartymi dłońmi pieścił boki pleców.
Z maestrią dyplomowanego masażysty
ugniatał pośladki.
Misternie głaskał wewnętrzne strony ud.
Zgięcia kolan.
Sprawne palce ściskały napięte łydki.
Skrupulatnie a przy tym zdecydowanie
masował stopy, oraz kolejno każde z palców u nóg.
Poczułam się w pełni zniewolona,
zrelaksowana do granic możliwości.
Pokój skąpany w nocnym świetle,
wysmakowany muzyczny akompaniament buddyjskich dźwięków oraz pełen wyrafinowania
dotyk Patricka powodował, że zaczynałam odpływać. Moje ciało zrobiło się
lekkie, zdawało się unosić lekko nad łóżkiem.
Mimowolnie mruknęłam z rozkoszy
wyginając ciało niczym kotka, domagając się bardziej prowokacyjnego dotyku.
- Odwróć się - poprosił cicho pomagając
mi przetoczyć się na plecy.
Teraz byłam cudownie ociężała, lekko
ospała. Ciało jednak żyło, nieznacznie pulsowało domagając się więcej.
Sięgnął po butelkę z olejkiem, uniósł ją
nade mną i rozlał smarowidło na mój dekolt oraz piersi. Pod wpływem chłodnej
cieczy moje sutki automatycznie stwardniały. Zmysłowy zapach oplótł moje ciało
cienkim kokonem.
- Cii... - szepnął kiedy próbowałam poprosić
o przyspieszenie pieszczot. Pobudzone do granic możliwości ciało, bez cienia
zażenowania domagało się spełnienia.
Jego dłonie wylądowały na moim dekolcie,
okrężne, delikatne ruchy krążyły po napiętej do granic możliwości skórze.
Skierowały się wyżej, ku szyi. Badały każdy jej skrawek, od płatków uszu, bo
linię żuchwy.
Instynktownie otworzyłam usta i wygięłam
ciało w łuk.
- Powoli... zrelaksuj się - zażądał
studząc nieco moje pożądanie.
Poczułam jego ciepłe palce na dekolcie.
Skierowały się wolno ku piersiom. Pocierał je miękko, z wyczuciem pieszcząc.
Dotyk przenikał od napiętej skóry, przez warstwy mięśni, dochodząc aż ku
żebrom.
- Patricku... - z mojego gardła wydobył
się gardłowy jęk. Zgięłam nogi, otwierając dostęp do wnętrza siebie.
- Spokojnie... - mruknął. - Mamy czas.
Poczułam jego dłoń na swoim wzgórku
łonowym. Przez znaczną chwilę uciskał skórę, pomijając jednak najbardziej
wrażliwe miejsca. Skierował się za to niżej, ku udom i łydkom pozwalając
również tym rejonom się w pełni rozluźnić. Jego sprawne dłonie mistrzowsko i
świadomie masowały kolejne mięśnie o których istnieniu nie zdawałam sobie nawet
sprawy.
Poczułam, jak nieznana mi dotąd energia zaczęła
przepływać przez każdy atom mojego ciała. Rozgrzane mięśnie drżały z
podniecenia, niecierpliwość zalała umysł.
Kiedy poczułam jego palce z powrotem
przy wejściu do pochwy wbiłam paznokcie w chłodną narzutę łóżka. Biodra
wysunęłam w przód domagając się więcej. Sprawnie odszukał wargi sromowe. Wolnym
tempem przeczesywał je między palcami. Obdarzał ją niemniejszą atencją niż
pozostałe skrawki mojego ciała. Jego dotyk był rozmyślny lecz nieprzewidywalny.
Adagio czułości prowadziło mnie do
obłędu.
Subtelnie zahaczył o pulsującą
łechtaczkę. Pełne sensualnego uniesienia mruczenie wokalistki rozbrzmiewającej nieustannie
muzyki zlało się z moim cichym pomrukiem. Wypełniło wnętrze pokoju oraz mojego
rozdygotanego umysłu impetem wodospadu. Głęboki oddech akompaniował miarowym
dźwiękom płynącym po pomieszczeniu.
- Proszę, nie powstrzymuj tego, co
będziesz odczuwać za chwilę... - do uszu wlał mi się proszący szept Patricka. Spięłam
się nieznacznie na dźwięk tych enigmatycznych słów. Poziom relaksacji
wyprzedzał jednak o lata świetlne chłodną logikę. Rozluźniłam z powrotem
wszystkie mięśnie zapadając się łagodnie w aksamitną pościel.
Usiadł obok mnie, poczułam jak materac
zapada się pod jego ciężarem.
Sięgnął ponownie po oliwkę po czym
śmiało wbił we mnie dwa palce prawej ręki. Przywoławczym gestem zaczął drażnić
przednią jej ściankę doprowadzając mnie do szaleństwa. Moje ciało unosiło się i
opadało pod wpływem tej zniewalającej pieszczoty. Jego zgrabne palce napierały
na mnie harmonijnie, jakby grały na jednym z klasycznych instrumentów. Niczym
nieskrępowany, pełen ekstazy pomruk wydobywał się raz za razem ze mnie.
- Patricku... - jęknęłam kiedy poczułam
drugą dłoń na wzgórku łonowym. Śmiało skierował palce ku łechtaczce,
nieznacznie ją drażniąc.
Skierowałam dłoń ku ustom, nieświadomie
wgryzłam się w swoją skórę.
Palce jego jednej ręki nadal uciskały
wrażliwe miejsce w pochwie. Druga dłoń naciskała na wzgórek łonowy. Ta śmiała
pieszczota powodowała, że poczułam, że chce mi się siku. Palce z powrotem
ścisnęły narzutę łóżka.
- Ciii... - mruknął. - Spójrz na mnie -
zażądał przerywając na chwilę intensywną pieszczotę. Otworzyłam posłusznie ociężałe
powieki ciężko dysząc. Moje ciało falowało pod wpływem jego zniewalającego
dotyku. Zdawało się tańczyć w rytm masażu oraz kompilacji sensualnej muzyki.
Wpatrywał się we mnie z nieukrywanym pożądaniem w oczach.
- Nie powstrzymuj tego co czujesz,
jakkolwiek fizjologiczne to się wydaje... - poprosił jedwabistym głosem.
Skinęłam lekko głową gdyż słowa uwięzły
mi w gardle.
Ku mojej uldze, wrócił do pieszczot. Ugniatał
palcami ściankę pochwy drażniąc wrażliwe miejsce o którym istnieniu nie miałam
najmniejszego pojęcia. Wiłam się na łóżku poddając się tej ujmującej
pieszczocie. Świdrował mnie błyszczącym, pociemniałym wzrokiem. Parcie na
pęcherz zdawało się przybierać na sile. Pożądanie zaczęło zalewać mnie od stóp
po głowę.
Rytmiczne akordy płynącego
akompaniamentu łączyły się ciężkim bukietem białego piżma. Nuty frezji i
królewskiego bursztynu dopełniały
to iście zmysłowe tango.
- Daj się temu ponieść... - nie
przerywał zniewalającej pieszczoty. Zdecydowanie ucisnął palcami wnętrze pochwy
naciskając jednocześnie łechtaczkę.
Pełne zmysłowości, hinduskie słowa rozbrzmiewającej
piosenki zalewały pomieszczenie. Zdawały się zawładnąć moim ciałem niczym
niszczycielska fala tsunami. Zatopiłam się w bezkresnej przyjemności jaka
owładnęła moje rozdygotane ciało. Wszystkie mięśnie rozluźniły się maksymalnie,
pozwalając kościom zapaść się na nich jak na poduszkach.
- Patrick, proszę! - krzyknęłam. Dłużej
nie byłam w stanie się kontrolować.
Moje biodra zmysłowo tańczyły, niczym
napięta struna pod wprawnymi palcami skrzypka.
Nie wytrzymałam skumulowanego napięcia. Nabrzmiałe
ciało po raz kolejny wygięło się pozwalając Patrickowi na nieskrępowaną
eksplorację moich najbardziej intymnych części ciała.
Bardzo chciało mi się siku.
Obezwładniona intensywnością odczuć jakimi obdarzał mnie Patrick nie potrafiłam
dłużej powstrzymać tej fizjologicznej potrzeby.
Jego palce, raz za razem naciskały na
wrażliwą ściankę pochwy, drażniły wargi sromowe oraz łechtaczkę. Zmysłowe
staccato wprawnego dyrygenta.
- Śmiało... - miękki głos muskał moje
uszy powodując, że w zupełności zatracałam się w zmysłowości chwili.
Energia wyzwalana przez jego dotyk
spowodowała, że moje mięśnie napięły się. Bicie serca gwałtownie przyspieszyło
tłocząc żwawo krew po całym organizmie. Plateau podniecenia zostało osiągnięte.
Apogeum rozkoszy było w zasięgu ręki.
Pomieszczenie zdawało się kurczyć. Rozluźniłam
po raz kolejny mięśnie. Wygięłam maksymalnie ciało, palce Patricka kolejny raz,
z impetem wbiły się w ściankę pochwy.
- Patricku, proszę! - zabłagałam
ściśniętym głosem.
Osiągnęłam ekstremum ekscytacji.
Poczułam jak ciepła ciecz tryska ze mnie
zalewając strumieniem moje uda oraz pościel. Gorący dreszcz nieposkromionej przyjemności
ogarnął moje ciało, które raz za razem podrygiwało w rytm nieustającej
pieszczoty Patricka. Elektryczne impulsy czystej ekstazy zalały mój umysł. Pełen
kosmicznej energii, potężny orgazm, miękkimi falami przetaczał się przez moje
ciało. Błogie dreszcze przeszywały mnie od wewnątrz, wypełniały każdą komórkę
sensualną energią. Wiłam się w pełnym konwulsji upojeniu. Czysta, niczym
nieskrępowana przyjemność zniewoliła mój umysł, podbiła zmysły, uciemiężyła
ciało. Krew dudniła w uszach, wyznaczała metrum przetaczającego się przeze mnie
niepohamowanego, metafizycznego uniesienia. Raz za razem przelewała się przeze
mnie fala gorąca.
Patrick zaczął spowolniać ruchy wewnątrz
pochwy, drugą dłoń położył na moim brzuchu, tuż przy pępku. Całą dłonią głaskał
koliście mój brzuch oraz piersi. Pieszczota ta spowodowała, że kolejna fala,
spokojniejszych ale równie przyjemnych spazmów przetoczyła się przez moje
ciało.
Wyczerpana, nie byłam w stanie się
ruszyć. Zapadłam się w pościel. Intensywność doznania jakie mną zawładnęło
przytłoczyła mnie. Nie potrafiłam podnieść powiek, dyszałam ciężko. Poczułam
się obnażona, obdarta z wszelkiej godności a przy tym wszystkim cudownie
spełniona, zrelaksowana.
Kolejny paradoks. Umysł zaprzątało
totalne skołowanie oraz skrępowanie. Duszę natomiast wypełniło mi nieznane
dotąd, jednak ujmujące uczucie dosytu.
Usłyszałam jak Patrick oddala się od
łóżka zostawiając mnie samą.
Sięgnęłam po zmoczoną narzutę i zwijając
się w kłębek naciągnęłam ją na siebie.
Próbowałam zebrać myśli, lecz żadne ze
znanych mi słów nie były wstanie określić emocji, jakie mną w tej chwili
targały. Poczułam łzy spływające mi po policzkach. Zacisnęłam mocniej powieki. Zmysłowy
zapach piżma oraz mojej kobiecości utuliły mnie do snu.
***
Pierwsze promienie wschodzącego zza
katedralnych wież słońca omiotły moją twarz. Ciężkie od seksualnego uniesienia
powietrze nadal spowijało pokój. Usiadłam na łóżku powoli otwierając oczy. Myślami
próbowałam wrócić do wieczoru oraz jego finału. Na jego wspomnienie moje policzki
zapłonęły. Mój umysł zalewało uczucie wstydu. Fizjologiczny finał wczorajszego
aktu powodował, że czułam się obnażona do granic możliwości. Ciało, ku memu
zdumieniu zaczęło budzić się do życia, domagając się więcej.
Przeczesałam nerwowo włosy rozglądając
się po pokoju w poszukiwaniu swoich ubrań. Nie znalazłam ich. Owinęłam się więc
narzutą i przeszłam do salonu.
Patrick siedział na kanapie z nogami
opartymi o stolik kawowy. Na kolanach trzymał otwartego laptopa. Na stoliku
piętrzyło się sporo książek i ręcznie sporządzonych notatek. Głowa lekko
opadała mu na oparcie kanapy, klatka piersiowa miarowo się unosiła. Spał.
Ogarnęło mnie dziwne uczucie błogostanu.
Widok jaki ujrzałam rozczulił mnie. Byliśmy sobie tak obcy i odlegli a
jednocześnie doświadczenie tego co zaszło nocą maksymalnie zbliżyło nas do
siebie.
Jednocześnie przypomniałam sobie, że nadal
nie znałam odpowiedzi na żadne z dręczących mnie pytań. Wczoraj dałam się
odprowadzić z powrotem do hotelu gdzie zostałam postawiona przed faktem:
uzyskam odpowiedź, pod warunkiem, że pozwolę mu, bez zbędnych pytań oddać
się w jego ręce.
Omotana jego wewnętrznym urokiem
przystałam na jego propozycję.
Postawiłam pierwszy krok dając się
ponieść spontanicznej decyzji.
I nic już nie było takie jak przedtem.
Ze ściśniętym gardłem, pełna wściekłości
na samą siebie a zarazem dziwnie spokojna podeszłam do Patricka i wyjęłam mu z
rąk laptopa. Sięgnęłam po koc i delikatnie go nakryłam. Zdjęłam mu okulary,
cicho odkładając je na stolik. Dłonią zahaczyłam o kostkę do gry, którą mi
podarował. Nadal ciążyła na niej nieodgadniona tajemnica.
Po cichu wyszperałam z torebki klucz do
apartamentu. Położyłam go obok. Sięgnęłam po leżące na notatkach pióro i
pospiesznie, na znalezionym skrawku papieru skreśliłam notatkę.
Skrywana tajemnica
nie posiada w sobie niestety cech dobrego wina; jej piękno nie dojrzewa wraz z
upływającym czasem, Panie Prezesie.
Ono z jego
upływem murszeje.
Mlle Laura
Abramowicz
Noc była
przepiękna.
Żałuję, że nie byłam
w stanie się zrewanżować.
Mam do spłacenia
spory dług. Obawiam się jednak, że nie jestem w stanie zrewanżować się nawet w
nikłej części.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła szósta
rano. Musiałam się pospieszyć.
Etat asystentki Kathariny Braun wzywał.
Szybko skierowałam się do łazienki aby
się odświeżyć. Nie miałam ubrań ani bielizny na zmianę, co mnie mocno
zdeprymowało. Nie miałam również czasu aby wracać do mieszkania. Zgarnęłam
ciuchy i udałam się pod prysznic. Stanowczo odkręciłam kurek. Gorąca woda
spłynęła po moim ciele zmywając resztki ociężałego zapachu piżma oraz potu. Sięgnęłam
po żel zamontowany w dozowniku przy ścianie. Namydliłam ciało. Zwiewny aloesowy
zapach otulił mnie świeżą mgiełką. Przymknęłam oczy chłonąc rześki zapach.
Zmywał zapach upojenia, nie potrafił jednak wymazać jego żywego wspomnienia,
które zdawało się wyryć na stałe w moim umyśle. Zakręciłam kurek, starając się
nie przywoływać wspomnień.
Musiałam
się pospieszyć. Nie mogłam po raz kolejny spóźnić się do pracy.
Pospiesznie wyskoczyłam spod prysznica,
nałożyłam na siebie sukienkę, oraz wcisnęłam się w szpilki. Brudne majtki
wcisnęłam do torebki.
Trudno, zawsze musi być ten pierwszy
raz.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz